WYWIAD: Mikołaj Sikorski
Wyjątkowy świat MIKU podczas "Targowiska Instrumentów" w Warszawie. Autor: Marek Truszkowski • 3 czerwca 2016
Podczas zeszłorocznego Targowiska Instrumentów tylko przez moment widziałem gitaropodobne wyroby MIKU, ale to wystarczyło, aby zapadły mi w pamięć. Na tegorocznej edycji wiedziałem, że muszę na dłużej zostać przy ich stoisku i porozmawiać z twórcą tych wyjątkowych instrumentów - Mikołajem Sikorskim.
Marek Truszkowski: Czym się zajmujesz?
Mikołaj Sikorski: Buduję instrumenty typu cigar box guitar, czyli prymitywne gitary tworzone z odpadów - najczęściej pudełek po cygarach (o tym za chwilę). Tradycja budowania tych instrumentów sięga połowy XIX wieku, a obecny trend do ich rekonstrukcji, to pewnie jakaś próba powrotu do korzennych brzmień. Każdy z kim rozmawiam, zawsze pyta mnie, jak to co robię się zaczęło i skąd w ogóle pomysł żeby tym się zajmować.
No to może od początku...
Ludzie na całym świecie budowali prymitywne instrumenty odkąd ludzkość odkryła muzykę. Ale gdzieś tak w połowie XIX wieku cygara zaczęto pakować do cedrowych pudełek zamiast, jak dotąd, do skrzyń. Pojawiło się więc sporo pustych pudełek po wypalonych cygarach, które okazały się dobrymi pudłami rezonansowymi. Wystarczyło zamocować jakiś tam gryf i kawałek drutu jako strunę - to zupełnie wystarczyło do grania. Z czasem doszły kolejne struny, niektóre progi na gryfie, potem wszystkie progi i tak budowano nie tylko gitary, ale i inne popularne wówczas instrumenty, takie jak skrzypce, banjo, itd.
Cigar box guitar są nierozerwalnie związane z historią bluesa - towarzyszyły jego narodzinom i popularyzacji. Co ciekawe okazuje się, że takie instrumenty zaczęły powstawać także w innych kulturach i tradycjach.
Kilkadziesiąt lat później, w okopach I Wojny Światowej niemieccy i francuscy żołnierze budowali prymitywne gitary, mandoliny i kontrabasy ze skrzyń po mydle, serze czy amunicji. Powstawały frontowe zespoły grające wyłącznie na takich wynalazkach i jest to dość dobrze udokumentowane fotograficznie, co świadczy o skali tego zjawiska. W Polsce pierwszy tego typu instrument, o którym wiadomo, powstał prawdopodobnie w 1906 roku w Galicji. Ten przypadek nie ma nic wspólnego ze łzawą historyjką o Janku Muzykancie, bowiem twórca zbudował go wyłącznie z ciekawości i nie z powodów ekonomicznych.
Dzisiaj obserwuje się powrót do takich prostych instrumentów i brzmień, a składa się na to pewnie zalew plastikowych gadżetów, niechęć do masowej produkcji, idea DIY i recyclingu oraz pewnie trochę mody.
Dawid Korbaczyński z Mikromusic gra na Miku Cigar Box Ukulele - KorbaLele.
Twój pierwszy instrument własnoręcznie wykonany?
Mój początek był taki, że pierwszy sprzęt wydający dźwięk zbudowałem z nudów. Nie wiedziałem nic o żadnych cigar box guitar itd. Wraz z ojcem wiecznie reperowaliśmy tę samą gitarę, którą tata zabierał na rajdy turystyczne i rejsy i miałem w domu jakieś części. Musiało minąć 20 lat żebym zobaczył w internecie gościa grającego świetną muzykę na dziwnym instrumencie. Był to Seasick Steve. Od tego momentu buduję dziwne instrumenty i mam z tego niezłą frajdę.
Traktuję to wyłącznie jako hobby, mam wolność eksperymentowania i zaspokajania swojej ciekawości, nie boję się ryzykować. Profesjonalny lutnik, który poświęci sporo czasu, pracy i materiałów na budowę doskonałego instrumentu nie zaryzykuje wmontowania do niego sitka do gotowania na parze lub miski dla psa. Ja to rozumiem i zawsze chylę czoła przed umiejętnościami zawodowych lutników, którym nigdy nie będę. Ale mam tę swobodę, że nic mnie nie powstrzymuje od użycia dziwnych sprzętów w budowie instrumentu - jak nie zagra to nie będzie wielkiej straty. Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a czasem przynosi zaskakujące rezultaty. Na przykład mój stół w kuchni. Zamocowałem pod blatem struny fortepianowe i pickup gitarowy. W ten sposób stół można podpiąć pod wzmacniacz i grać :)
No to ja się wpraszam. Muszę ograć ten blat. Coś w tym jednak musi być, że wiele osób (w tym moja skromna osoba) chciałaby posiadać jeden z tych magicznych instrumentów.
Strasznie się cieszę, że moje instrumenty służą ludziom do grania, a nie stoją na kominku jako ozdoba. I to grania nie tylko bluesa. Dzięki tym śmiesznym sprzętom miałem niesamowite szczęście spotkać muzyków pochodzących z różnych tradycji muzycznych i kulturowych, którzy wykorzystują to specyficzne, biedne brzmienie do swojej muzyki. Dzięki temu moje instrumenty słychać na wydawnictwach płytowych, w filmie, telewizji i na scenach w Polsce i poza nią.
Jak to wygląda cenowo?
Zawsze powtarzam, że kupowanie instrumentu typu cigar box guitar się zupełnie nie opłaca. Każdy może sobie zbudować własny, osobisty instrument i to w ciągu weekendu. Nie jest to żadna wiedza tajemna i nie wymaga wiedzy i umiejętności rzemieślnika z kilkuletnią praktyką.
Dlatego gdy padło pierwsze pytanie czy nie zrobiłbym warsztatów budowy gitar z pudełek zgodziłem się od razu i od kilku lat prowadzę takie warsztaty dla chętnych. Takie jednodniowe warsztaty kończą się tym, że każdy uczestnik ma swój własny, elektroakustyczny instrument, który może wykończyć po swojemu i ozdobić go według własnego gustu. Widzę potem te instrumenty w akcji na scenach, co mnie cieszy bardzo. W tym roku np. takie warsztaty odbędą się podczas festiwalu Blues nad Bobrem.
Zdjęcia MIKU z Targowiska Instrumentów:







